Budowanie dobrej relacji rodzic-dziecko to proces

Budowanie relacji rodzic dziecko

Gdy myślimy o przyszłości, wyobrażamy sobie nasze dzieci, jako dorosłe spełnione osoby, szczęśliwe, otwarte na życie, mające poczucie własnej wartości i biorące odpowiedzialność za swoje życie.

I od razu pojawia się pytanie jak ja jako rodzic mogę wspierać swoje dziecko w byciu spełnionym dorosłym. Szczęście dzieci w przyszłości zależy od wielu czynników i nie możemy całkowicie uzależnić go od nas – rodziców, gdyż im starsze dziecko tym więcej środowisk na niego oddziałuje a jego możliwość wolnego wyboru zwiększa się. A jednocześnie, gdy dziś myślimy o jego przyszłości, pojawiają się nam następujące pytania:

      1. Co ja jako rodzic mogę zrobić by wspierać moje dzieci w dorastaniu na szczęśliwego człowieka?
      2.  Jak budować od pierwszych dni życia relację z dzieckiem opartą na wzajemnym szacunku, akceptacji i zaufaniu?
      3. Jak być z dzieckiem, aby relacja wzbogacała nas oboje?

Bycie rodzicem nie jest w obecnych czasach wcale łatwe. Duże tempo życia, wielość ról i obowiązków a także oczekiwań, które stawiamy sobie sami lub są nam stawiane przez innych. Paradoksalnie sprawy również nie ułatwia wielość proponowanych modeli wychowywania dzieci – często ze sobą sprzecznych. Co wybrać?

Dlatego odpowiedzi na powyższe pytania mogą być latarniami morskimi rodzicielstwa. W gąszczu zadań i obowiązków mogą nam przypominać o kierunku i celu drogi. Drogi, która sama w sobie jest celem a jednocześnie prowadzi nas do przyszłości, gdzie spotkamy swoje dziecko w relacji dorosły-dorosły.

A jak wpływamy na nasze dziecko? Między innymi poprzez sposób w jaki do niego i o nim mówimy. Dziecko bowiem bierze do siebie głos rodzica i z czasem, jeśli on jest dominujący weźmie go za swój głos o sobie, za swoje myślenie o sobie.

Jeśli będzie więc słyszał:

a) Jesteś za mały, nie dasz rady.
b) Jesteś nieznośny.
c) Tylko mi przeszkadzasz.

To na tym będzie budował relacje z innymi i sobą. A:

a) Trudno będzie mu uwierzyć, że może coś dokonać w życiu, bo przecież ma za mało zasobów i nie da rady.
b) Nie polubi siebie, bo nieznośnych osób się nie lubi.
c) Będzie być może się wycofywał z kontaktów z ludźmi i sobą no, bo ile można znieść  świadomość, że się przeszkadza komuś.

I oczywiście przyjmie też te pozytywne opinie o nim.

a) Jesteś najwspanialszy.
b) Jesteś zawsze taki uczynny.

I rodzicom często wydaje się, że właśnie o to chodzi. Tylko w takich etykietkach jest też pułapka. Jest ryzyko, że dziecko będzie chciało zawsze być:

a) to najwspanialsze i z tego zrodzi się nieumiejętność przegrywania, perfekcjonizm i  być może samotność.
b) to zawsze uczynne, bo mamie się to tak podoba, będę się starał zawsze taki być i nie nauczy się odmawiać.

Jak więc mówić, aby wyposażyć dziecko w wewnętrzny głos dający siłę i wiarę w siebie? Inspiracje przychodzą nam między innymi z Porozumienia bez Przemocy Marshalla B. Rosenberga (PBP) oraz z podejść coachingowych. PBP uczy nas mówić poprzez obserwacje, własne uczucia i potrzeby. Czyli zdanie “Jesteś zawsze taki uczynny” można by zamienić na “O! Wczoraj i dziś jak przyszłam do domu przyniosłeś mi moje kapcie. To dla mnie takie miłe. Widzę w tym troskę. Dziękuję.!” I oczywiście będzie to miały wzmacniający efekt tylko wtedy, gdy następnym razem, gdy dziecko nie przyniesie kapci, nie zrobimy mu wyrzutów, nie zrobimy smutnej i rozczarowanej miny.  Jeśli wówczas zobaczymy go empatycznymi oczami “O, widzę, że dziś jesteś zajęty zabawą i nie masz ochoty mi pomóc?” Po pierwsze damy sygnał dziecku, że go widzimy, zaczniemy otwierać przestrzeń do rozmowy, kontaktu i w konsekwencji do poznawania siebie. Empatia dla siebie i drugiego człowieka pomaga nam poznawać się wciąż na nowo, docierać do tego, co dla nas ważne i cenne. A to niezbędny grunt, aby być dorosłym człowiekiem, który pewny siebie idzie w życie. Owszem wymaga to więcej słów, reflekcji, często pracy nad sobą.

Podejście coachingowe natomiast uczy nas bardzo ważnej rzeczy: jesteśmy pełni tacy jacy jesteśmy i mamy wiele zasobów do dyspozycji. Dzięki temu założeniu zdanie “Jesteś za mały, nie dasz rady.” moglibyśmy zamienić “Bardzo, bardzo chcesz wejść na tę dużą zjeżdżalnię i zastanawiasz się jak to zrobić?” Dziecko coś odpowie lub kiwnie głową. Wtedy my możemy pokazać mu, co już ma “Widzę, że sam już wszedłeś na pierwszy schodek. Chcesz, aby ci troszkę pomogła?” Oczywiście dziecko jest za małe, aby samo wejść. Ale to on może wybrać, że chce pomocy czy nie. Daje mu to poczucie sprawczości. Do czegoś nie jestem za mały. Lub możemy mu pokazać zabawę, do której nie jest za mały a będzie mógł pokazać swoje umiejętności.

Aby poruszyć wyobraźnię, poświęć kilka chwil poniższym pytaniom:

Czy moje obecne towarzyszenie dziecku doprowadzi do tego, aby za 10-20 lat  będziemy się:

    • z radością spotykać?
    • dzielić swoimi myślami i uczuciami – tym, co w danym momencie żywe?
    • czy dziecko będzie mówiło o sobie z szacunkiem, troską i wiarą w siebie?

W naszych rodzicielskich rozważaniach o relacji z dzieckiem często prowadzi nas metafora rodzicielskiej walizki: co do niej włożysz dziś, kiedy Twoje dziecko ma kilka miesięcy czy kilka lat, wyjmiesz w przyszłości.

Na koniec pragniemy przypomnieć słowa Janusza Korczaka „Kochaj i dawaj przykład”. Aby kochać drugą osobę, trzeba kochać siebie. Aby móc dawać przykład, trzeba siebie znać i wiedzieć co chcemy pokazać. Więc nie chodzi tylko o nauczenie się jak mówić do dziecka, ale również jak mówić do siebie, aby móc też pokazywać to, o czym mówimy. Jak mówić i myśleć o sobie, aby szanować siebie, troszczyć się i mieć wiarę w siebie. 

Joanna Berendt i Magdalena Sendor

autorki kursu SŁOWO MA ZNACZENIE – czyli jak porozumieć się z dzieckiem

1 Comment

  1. Świetny poradnik 🙂
    Trzeba dobrze przemyśleć jak się zwracamy do swojej pociechy 🙂

Leave a reply