Czy zdarza się, że twoje dziecko zachowuje się niegrzecznie, a dotychczasowe sposoby radzenia sobie z takim zachowaniem chwilowo nie skutkują? Jeśli tak, to polecam prosty eksperyment. Zamknij na chwilę oczy, weź głęboki wdech, a potem powoli i spokojnie wypuść powietrze z płuc. Teraz spójrz na swoje dziecko i niezależnie od tego, co właśnie robi i jak głośno się zachowuje, usłyszysz w swojej głowie jego głos mówiący: „Jestem tylko dzieckiem i po prostu chcę poczuć, że tu przynależę, chcę poczuć, że jestem dla ciebie ważny”. Co się zmienia?
Zdaniem Jane Nelsen, autorki książki „Pozytywna dyscyplina”, każde zachowanie dziecka, które uważamy za niewłaściwe jest tak naprawdę komunikatem, poprzez który dziecko usiłuje odzyskać to, co w jego odczuciu właśnie utraciło – poczucie, że przynależy, że jest ważne, że jest godne szacunku, że jest wartościowe. Zachowanie to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, to co schowane jest głębiej to rzeczywiste potrzeby i pragnienia dziecka, a reaguje ono na wyobrażony przez siebie obraz sytuacji (mama, która pracuje przy komputerze nie jest dla dziecka tą, która w tym momencie w ten sposób wyraża swoją miłość o nie, troszcząc się o jego byt, a raczej tą, dla której właśnie nie czuje się ważny na tyle, by skupić jej bezpośrednią uwagę).
Jeśli uda ci się opanować własne emocje i zatrzymać nawykowe reakcje na tyle, by odkodować przekaz dziecka i zareagować na jego rzeczywistą treść, to jest to pierwszy krok do dobrej, trwałej zmiany w waszej relacji.
Pozytywna dyscyplina reklamowana jest przez autorkę Jane Nelsen jako „oparta na szacunku i empatii skuteczna metoda wychowawcza wspierająca rozwój samodyscypliny, odpowiedzialności i samodzielności u dzieci w każdym wieku, dzięki której życie rodzinne staje się prostsze i radośniejsze”. Czy takie obietnice mogą zostać spełnione?
Czytając książkę, stopniowo nabierałam przekonania, że harmonia w życiu rodzinnym możliwa jest dzięki połączeniu tego, co z pozoru sprzeczne.
W tej koncepcji rodzice zachowują władzę rodzicielską i prawo do podejmowania decyzji, jednocześnie pozwalając dziecku na dokonywanie samodzielnych wyborów.
Prezentują wobec dzieci postawę, która jest jednocześnie stanowcza i pełna łagodności, uprzejmości. Umożliwia to maluchom przyjmowanie narzuconych decyzji bez utraty poczucia własnej godności.
Szuka się tu równowagi pomiędzy pobłażliwością a nadmierną surowością, starając się unikać obu tych skrajności.
Możliwe staje się uznanie uczuć i potrzeb wszystkich członków rodziny.
Każdy ma tu też prawo do ponoszenia konsekwencji swoich decyzji i podjętych działań oraz prawo do popełniania błędów.
Wprowadzenie w czyn tych ambitnych zasad staje się możliwe wtedy, gdy rodzice są gotowi uznać, że są odpowiedzialni za to jak układa się życie rodzinne i mogą wpływać na nie w sposób świadomy. Przed nimi duże wyzwanie. Koncepcja pozytywnej dyscypliny oparta jest na rzetelnej wiedzy psychologicznej. Proponuje ona konkretne techniki i strategie działania gotowe do bezpośredniego wykorzystania, ale ważne jest tu zrozumienie leżących u ich podłoża mechanizmów psychologicznych. No i ważna jest konsekwencja w stosowaniu, a to wymaga szczególnej uważności na własne emocje i czasem powstrzymania się od automatycznych reakcji. Możemy nauczyć nasze dzieci tylko tego, z czym sami już się uporaliśmy.
Narzędzia pozytywnej dyscypliny to:
- wspólne poszukiwanie rozwiązań – angażowanie dzieci w ich poszukiwanie wzmacnia ich poczucie kompetencji i skuteczności, łatwiej jest im też potem angażować się w realizację planów, których są współautorami;
- stosowanie pytań pełnych ciekawości – wspólne analizowanie i próba zrozumienia sytuacji zamiast arbitralnej oceny ze strony dorosłego i wydawania poleceń;
- zjednywanie sobie dzieci i zyskiwanie ich współpracy zamiast próby podporządkowania dzieci, na co zwykle reagują buntem lub bezsilną rezygnacją;
- uznanie błędów za świetną okazję do nauki;
- trzymanie się zasad i niestosowanie specjalnego traktowania;
- korzystanie z naturalnych i logicznych konsekwencji – „powstrzymując się od ratowania, pozwól dziecku zgłębić naturalne konsekwencje wyborów bez poczucia winy, wstydu i bólu”;
- zebrania rodzinne – okazja do kształtowania poczucia wspólnoty i współodpowiedzialności, poczucia wywierania wpływu na własne życie i aktywnego mierzenia się z trudnościami, rozwijanie empatii i umiejętności interpersonalnych;
- korzystanie z pozytywnej przerwy – to czas na ochłonięcie, nabranie dystansu, odzyskanie dobrego samopoczucia i wzajemnego zaufania, bo tylko w takich okolicznościach można dalej poszukiwać rozwiązań trudnej sytuacji (jak mówi Jane Nelsen: „Czyż nie jest szaleństwem uważać, że aby dzieci zachowywały się lepiej, najpierw musimy sprawić, by poczuły się gorzej?”);
- dbanie o relację – „Czasem trzeba zatrzymać się w pół kroku, na chwilę zapomnieć o nieodpowiednim zachowaniu dziecka i uzdrowić relację”;
- stosowanie czterech kroków do współpracy: wyraź zrozumienie dla uczuć dziecka, okaż empatię, podziel się swoimi odczuciami i spojrzeniem na sytuację, wspólnie poszukujcie rozwiązań.
Nie lubiłam dotąd słowa dyscyplina, a nawet wychowywanie, bo kojarzyło mi się z relacją, w której jedna osoba, wykorzystując posiadaną przewagę, wywiera wpływ na drugą, słabszą, zgodnie z tym co sama uznaje za potrzebne i słuszne. Jest to dalekie od tego jak sama pojmuję i przeżywam relacje z moimi dziećmi, które kształtujemy oboje, nieustannie wywierając na siebie wzajemny wpływ. Mam głębokie poczucie równości w tej relacji, choć nie wyklucza ona mojej potrzeby korzystania z władzy rodzicielskiej wynikającej z mojego doświadczenia i wiedzy.
Jane Nelsen przypomina, że pochodzące z łaciny słowo dyscyplina oznacza osobę, która podąża za prawdą, zasadami lub nauczycielem.
Pozytywna dyscyplina pomaga mi realizować w życiu rodzinnym zasady i wartości, które uważam za słuszne.
Drodzy Rodzice, przeczytajcie i przemyślcie!