Bezsilność, bo jak inaczej reagować i poczucie winy, bo naprawdę chciałabym inaczej – to dwa główne uczucia po wybuchu złości na dzieci. Bo przecież chciałam budować więź z dziećmi, bliską relację, a nie się drzeć – czy to o Tobie?
Przede wszystkim chcę z mocą podkreślić, że złość jest normalnym zjawiskiem i nie da się od niej uciec. Każdy z nas ją przeżywa. Każdy z nas jej doświadcza. Każdy! Ona się pojawia, bo tak jesteśmy skonstruowani. Pojawia się, by nas chronić, by mówić do nas o ważnych rzeczach, np. o tym, że nasze granice są już dawno przekroczone. Albo o tym, że zgadzamy się na coś, na co nie chcemy się zgadzać. Albo o tym, że chcemy być brani pod uwagę, a mamy poczucie, że ciągle oddajemy innym pole. Może mówić o wielu naszych ważnych potrzebach. Złość w swojej istocie jest potrzebna, bo inaczej nie zatrzymalibyśmy się. A tak – pomaga nam widzieć i słyszeć, zauważyć, że chodzi o coś więcej niż tylko buciki, śniadanie czy zadanie domowe.
Umiesz podziękować swojej złości za to, że tak się o Ciebie troszczy? Nie? Ja też nadal mam z tym problem. Nie chcę jej dziękować wtedy, gdy pod jej wpływem krzyczę na innych.
A bardzo, bardzo tego nie lubię. I gdy jestem spokojna to nigdy bym tego nie wybrała. Wybieram to w emocjach, gdy skończą się już moje zasoby i gdy rządzi mną gad – dosłownie gad, bo mam na myśli gadzią część naszego mózgu, który jest odpowiedzialny za tę automatyczną reakcję walki (gdy krzyczę na kogoś) lub ucieczki (gdy zamykam się w sobie).
Czy jest inne wyjście?
Jest! Ono jest trudno dostępne, nie uczymy się go w domach, ani w szkołach, nie znamy go. Ale to nie znaczy, że nie warto się go uczyć. Warto. A nawet trzeba, jeśli zależy nam na nas samych, naszym zdrowiu, naszym dobrym samopoczuciu, naszym poczuciu szczęścia i spełnienia oraz na naszych relacjach z bliskimi, z dziećmi, mężami, żonami, przyjaciółmi, rodzicami i teściami. No i jeszcze jeśli zależy nam na ich dobru, a zwłaszcza, jeśli chcemy, by nasze dzieci nabierały od nas dobrych nawyków.
Jak widać – powodów jest milion, by zrozumieć i poznać swoją złość oraz by nauczyć się ją wyrażać inaczej. Ale inaczej, czyli jak? Zazwyczaj wybieramy chowanie złości w sobie lub wyrzucanie jej na zewnątrz (na ludzi, na rzeczy). Tymczasem my w NVC (Porozumienie bez Przemocy wg Marshalla B. Rosenberga) proponujemy coś innego – transformowanie złości. Transformowanie polega na tym, by odkryć, o jakich ważnych potrzebach mówi nam złość i zatroszczyć się o nie. Dzięki temu nie tracimy energii w gniewie, w poczuciu winy, w powracaniu do nieprzyjemnego zdarzenia, ale kierujemy ją na konkretne zadanie. Możemy wykorzystać ją do budowania jakości naszego życia.
Jak transformować złość?
Przyda się znajomość narzędzi NVC – pod każdą myślą osądzającą, oskarżającą (oni nie powinni się tak wydzierać, on powinien mi pomóc, jestem w tym wszystkim sam, przecież muszę coś zrobić, robi mi to specjalnie, na złość itp.) szukamy ukrytej potrzeby (potrzebuję spokoju, wsparcia, troski, współzależności, kompetencji, akceptacji, przynależności itp.). Dopiero gdy uświadomię sobie, jaka to potrzeba – mogę zidentyfikować uczucia, które wcześniej przysłaniała złość. Może to smutek, może żal, może bezsilność lub frustracja?
Energia opada, czujemy ulgę, możemy spojrzeć z empatią na nasze dzieci, teściowe czy przyjaciół oraz przede wszystkim możemy zatroszczyć się o zaspokojenie tych ważnych potrzeb, o których złość nam przypomniała.
Nie, nie jest to łatwe. Wymaga wprawy i na początku łatwo zrezygnować. Ale ja osobiście wybrałam troskę o siebie i swoje relacje i staram się transformować złość, ilekroć jej doświadczam (oczywiście, że nie zawsze mi to wychodzi!). I polecam także Tobie tę metodę!
Zapraszamy do pobrania bezpłatnego ebooka NVC „Gdy trafia Cię szlag…” – możesz także wziąć udział w kursie online, zobacz info na końcu ebooka:
Emilia Kulpa-Nowak, nvclab.pl